Zarówno murale, jak i inne formy dekorowania wnętrz (jak tapety, tynki dekoracyjne, efekty ścienne), zdecydowanie zyskują na popularności w ostatnich latach. Być może jest to trend wnętrzarski, być może lepsza dostępność produktów czy usług, albo też bardziej zasobne portfele osób zainteresowanych. Tak czy inaczej, postaram się uchylić rąbka tajemnicy powstania pierwszych murali, bo obrazy na ścianach towarzyszą ludziom już od wielu lat.
Kiedy powstał pierwszy mural?
Odpowiem najpierw krótko – dużo wcześniej, niż prawdopodobnie mogłoby się wydawać! A teraz nieco rozszerzona historia. Kiedy nasi przodkowie zeszli już z drzew, odkryli że mają chwytne paluszki. Euforii z tego powodu nie było końca, jedli, pili i bawili się w jaskiniach. Wpadli na błyskotliwy pomysł umilania wieczorów zabawami, ale że nawyki od przodków zostały, to paćkali łapami w różnych brudnych miejscach i rysowali na ścianach jaskiń. Wandale, można by rzec. Ale nie, tak właśnie zapoczątkowali historię muralu, trwająca po dziś dzień, od około 40 000 lat.
Pierwsze ich obrazy nazywane są animalistycznymi, czyli innymi słowy mieli hopla na punkcie otaczającej ich fauny. Jednym z najbardziej znanych wyczynów ‘jaskinioartowców’ są malunki w jaskini Chauveta we Francji, przedstawiające zwierzęta takie jak nosorożce, mamuty, lwy, czy nawet sowę. Zapewne nasi przodkowie przeżyliby nie lada szok, dowiedziawszy się jak zapoczątkowane przez nich malarstwo ścienne ewoluowało do dzisiejszego kształtu.
Czas mijał, a murale szły z jego duchem. Trudno byłoby mi opisać każdy nurt, każdego malarza i choćby najbardziej znane dzieła, które pojawiały się wraz z upływem czasu. Skupię się więc na kilku wybranych epokach i stylach, które moim zdaniem są wyjątkowo ciekawe. Zaczynamy!
O jaskiniowym malarstwie juz kilka słów było. Przenosząc się o ładne kilka tysięcy lat do przodu, możemy zatrzymać się w starożytnej Grecji, gdzie swoje początki ma fresk, czyli innymi słowy i w dużym skrócie, malarstwo polegające na nakładaniu farb na mokry tynk -fakt, że możemy do dziś podziwiać dzieła z tamtego okresu, świadczy o wyjątkowej trwałości ówczesnych malowideł. Starożytni Grecy malowali sceny religijne, walk i związane z otaczającą ich fauną i florą. Podobnie sprawa wyglądała w starożytnym Rzymie. Mówimy tu między innymi o stylu pompejańskim, gdyż to właśnie w Pompejach możemy podziwiać dekoracje malarskie na ścianach domów, ukazywały one życie codzienne, roślinne ozdoby i zwyczaje mieszkańców.
Przenosząc się żwawo w czasie, dochodzimy do chyba najbardziej rozpoznawalnego obrazu, namalowanego na ścianie, a dokładniej, na suficie Kaplicy Sykstyńskiej. Mowa oczywiście o fresku Michała Anioła, przedstawiającego Stworzenie Świata. Jesteśmy aktualnie na przełomie XV i XVI wieku, kiedy alternatywnie do fresków malowano również w stylu al secco, czyli w odróżnieniu od wspomnianego fresku, tym razem farbę nakładano także na suchy tynk. Do XIX wieku obie te techniki stosowano naprzemiennie.
Ciekawy sposób dekorowania ścian obrazami pojawił się w drugiej połowie XIXw. Pierre Puvis de Chavannes postanowił przyklejać na ściany płótna z już namalowanymi -farbami olejnymi- obrazami. Taką technikę nazywamy marouflage i choć wspomniany malarz nie okrył tej metody, to jest dość znany z jej stosowania. Przełom XIX i XX wieku to już bardzo niedawne czasy, kiedy w Stanach Zjednoczonych zaczęto malować pierwsze murale reklamowe, a naścienną twórczością w meksyku wsławił się Diego Rivera, być może bardziej znany z bycia mężem Fridy Kahlo. W czasach powojennych w Polsce również możemy zaobserwować rozwój malarstwa ściennego nakierowanego na promocję państwowych firm, czy obchodów ważnych świąt.
Malarstwo ścienne dziś.
Ozdobne malowanie ścian towarzyszy ludzkości od dziesiątek tysięcy lat. Wiele się w tym czasie zmieniło, co nie powinno specjalnie dziwić. Zmieniły się techniki, zmieniło się przeznaczenie, zmianie uległy wreszcie gabaryty obrazów i miejsca, gdzie możemy współcześnie podziwiać malarstwo naścienne. Z drugiej jednak strony, to co motywowało naszych szanownych przodków do malowania, moim zdaniem, w większości przetrwało aż do dziś. Chęć upamiętnienia ważnych wydarzeń, scen z życia, pokazanie otaczającego świata- to wszystko możemy znaleźć we współczesnych obrazach.
Skupiając się na obecnych czasach, to co możemy zauważyć, to z pewnością szerszy zakres wykorzystania sztuki naściennej. Począwszy od klasycznego, artystycznego malowania ścian, przez murale marketingowe (reklamowe), zyskujące od niedawna dużą popularność, czy murale społeczne, będące niejako artystycznym głosem zbiorowości. Klamrą zamykającą aktualne kierunki rozwoju malarstwa ściennego, jest artystyczne malowanie ścian we wnętrzach- dekorowanie biur, zmienianie klimatu mieszkań czy wprowadzanie wyjątkowej atmosfery do domów- mam przyjemność dorzucać do tego swoją cegłę.
Co nam zafundują murale w przyszłości?
Zamienię się na moment w wróżbitę, odsłonię szklaną kulę i dodam nieco przeczucia. Czego możemy się spodziewać po ‘muralach przyszłości’? Jest to oczywiście tylko moja opinia, ale sądzę, że z muralami będzie można wejść w interakcje, będą mówiły, nie tylko przekazem artystycznym, ale coś mi podpowiada, że będzie możliwe komunikowanie się z taką sztuką. Myślę, że murale będzie można poczuć, dosłownie, odczuwać różne, realne emocje.
Uważam też, że obcowanie z muralami będzie doświadczeniem wielowymiarowym, nie tylko wizualnym, ale że do zagłębienia się w obraz będzie można wykorzystywać więcej zmysłów, niż tylko wzrok. Dodatkowo, inwencja pokazuje mi murale przyszłości, które nie znajdują się tylko na ścianach bloków, budynków czy ścian. Oczyma wyobraźni widzę obrazy wędrujące, empatyczne w stosunku do człowieka, jednoczące stare fundamenty, na których powstały, z nowoczesną technologią.
Od malowideł w jaskiniach, przez freski w wyjątkowych budynkach sakralnych, po wielkoformatowe obrazy malowane na budynkach. Nie filozofując już zbyt dużo, myślę że warto poznać historię, by móc w świecie malowideł ściennych wartko stąpać i na tej opoce budować twórczo murale jutra. Jednak filozofowałem.